Każdy film King Konga od najgorszego do najlepszego

click fraud protection

Król Kong jest jedną z najbardziej kultowych postaci w całym kinie, ale jak jego filmy plasują się od najgorszego do najlepszego? Ta gigantyczna małpa, nazywana ósmym cudem świata, pojawia się w filmach od prawie stu lat. Był bez końca naśladowany, ale nigdy nie dorównany; może być tylko jeden walczący z dinozaurami behemot z duszą.

Postać po raz pierwszy pojawiła się w nieśmiertelnym klasyku z 1933 roku Król Kong, przełomowe dzieło, które w tamtym czasie odniosło ogromny sukces i nadal jest powszechnie uważane za jeden z najlepszych filmów, jakie kiedykolwiek nakręcono. Od tego czasu był kilkakrotnie przerabiany i wymyślany na nowo, przechodząc od animacji poklatkowej przez „mężczyznę w stroju goryla” do współczesnego motion capture i CGI. Walczył z dinozaurami i zmechanizowanymi gorylami – i nawet dwukrotnie walczył z Godzillą.

Z ogromnym sukcesem drugiego pojedynku duetu, Godzilla kontra Kong, wydaje się bardziej niż prawdopodobne, że Kong nadal będzie istniał w takiej czy innej formie długo po swoich setnych urodzinach. Oto filmy z jego udziałem, od najgorszego do najlepszego.

Życie King Konga

Jeden z tych rzadkich filmów z wynikiem 0% na Rotten Tomatoes, Życie King Konga jest kontynuacją z 1986 roku już niepotrzebnego Dino De Laurentiis z 1976 roku Kong przerobić. Fabuła rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się jego poprzedniczka, gdy Kong leży u podnóża World Trade Center (oczywiście przeszczepionego z oryginalnego Empire State Building z 1933 roku). Jak się okazuje, ósmy cud świata został przywrócony do życia, z jednym haczykiem: pilnie potrzebuje sztucznego serca i transfuzji krwi. Jego jedyną pasującą grupą krwi jest oczywiście Lady Kong, z którą zamieszkuje, kiedy nie walczy z wojskiem ani nie dzieli ekranu Terminator's Linda Hamilton. Efekty wizualne powtarzają użycie w wersji z 1976 roku mężczyzny w stroju goryla zamiast animacji poklatkowej, z jeszcze słabszym efektem. Całość to absolutnie katastrofalny bałagan, taki, który był taką bombą kasową, że wstrzymał produkcję Kong filmy przez całe 20 lat.

Syn Konga

RKO Pictures bardzo się ucieszyło sukcesem Król Kong że rzucili sequel do produkcji, aby pokazać go w kinach zaledwie dziewięć miesięcy po pierwotnej premierze. W przeciwieństwie do sequela z 1986 roku, Syn Konga utrzymuje gigantyczną małpę martwą po jego upadku, ale widzi filmowca i poszukiwacza przygód Carla Denhama, którzy wracają na Wyspę Czaszki, aby uregulować nowe długi. Tam spotyka tytularnego syna, 25-metrową wersję Konga, albinosa. Akcja na wyspie jest wystarczająco zabawna, ale nie jest tak ekscytująca i czarująca jak oryginał. Ogólnie rzecz biorąc, pospieszny charakter projektu przyniósł pewne przewidywalnie rozczarowujące wyniki, a jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego Król Kong nigdy nie zrodził franczyzy z wieloma obrazami a la Universal's Frankensteinlub Dracula, nie szukaj dalej.

Król Kong (1976)

Remake Dino De Laurentiisa z 1976 roku Kong od dawna jest wyszydzany jako niepotrzebny i łatwo zrozumieć, dlaczego. Nakręcony w świecie sprzed CGI, nie ma wiele nowego do zrobienia z samym królem, a jakoś reżyser jest „człowiekiem w podejście goryla” jest jak krok wstecz od uroczej i przełomowej animacji poklatkowej oryginał. Efekty wizualne wciąż były nagradzane Oscarem za specjalne osiągnięcia, ale już w przyszłym roku Gwiezdne Wojny pokaże, jak bardzo prymitywny i daleki od awangardy był ten film. W innym miejscu de Laurentiis marnuje obsadę, w tym Charlesa Grodina, Jeffa Bridgesa i (w swoim debiucie filmowym) Jessicę Lange, cały czas nasycając film ordynarną, kampową żartobliwością, która nie mogła odbiegać od prawdziwego uroku oryginał.

Ucieczki z King Konga

Po sukcesie Toho Studio 1962 King Kong kontra Godżilla, RKO pozwoliło twórcom Godzilli nakręcić kolejny film Konga i okazało się to absolutnie radosnym szaleństwem. Fabuła dotyczy szalonego naukowca o imieniu Dr. Who (bez związku), który tworzy własną zmechanizowaną wersję Konga, aby wykopać radioaktywny pierwiastek X. Na nieszczęście dla niego robot działa nieprawidłowo, a jego jedyną ucieczką jest zahipnotyzować prawdziwego King Konga, aby dokończył dzieła. To wszystko prowadzi nieuchronnie do kawałek oporu i główny powód, dla którego warto obejrzeć film: bijatyka między Kongiem i Mechani-Kong, która jest równie głupia, co chwalebna.

King Kong kontra godżilla

Prawie 60 lat temu Kong i Godzilla stały się mało prawdopodobnymi zwiastunami długo oczekiwanego powrotu do kinowej normalności po COVID, dwie kultowe bestie rozbiły czaszki w tym perle z 1962 roku. Legenda głosi, że Willis O'Brien, człowiek odpowiedzialny za animację poklatkową oryginalnego filmu, chciał zmierzyć swoje dzieło z potworem Frankensteina, ale pomysł został rozwiązany przez Universal. Dzięki zawiłej serii machinacji producentów, prezentacja trafiła do Toho Studios, japońskiej firmy, która stworzył Godzilla, który zastąpił potwora Frankensteina legendarnym kaiju i nakręcił film bez O'Briena zgoda. Nawet pomimo dźgnięcia w plecy i zdrady, ten kiczowaty klasyk zatwierdzony przez Criterion Collection to czysta rozrywka, celebracja bezmyślności radość z oglądania dwóch marionetek, które całkowicie się nawzajem niszczą, i świadectwo dla artystów, którzy przeszli żmudną pracę, aby tak się stało.

Kong: Wyspa Czaszki

Garetha Edwardsa 2014 godżilla odniósł taki sukces kasowy, że Legendary Pictures poszło pełną parą w odpowiedzi na Marvel Cinematic Universe, werset potwora. Następnym na liście był powrót samego ósmego cudu świata, King Konga. Wysadzony do 100 stóp i zresetowany w epoce więcej Czas apokalipsy niż w Starym Hollywood, tytułowa małpa jest otoczona przez zespół A-listerów, w tym Toma Hiddlestona, Brie Larson, Johna Goodmana, Samuela L. Jacksona i Johna C. Reilly. Oczywiście żaden z nich nie ma zbyt wiele do roboty, spychany w cień swojego dużego i odpowiedzialnego headlinera CGI. Mimo to jest mnóstwo sobotniego poranka, nawet jeśli cały film wydaje się nieco niezapomniany i bezosobowy.

Godzilla kontra Kong

Jakoś, jakoś Godzilla kontra Kong stał się filmem chwili. Uwolnienie największej liczby teatrów epoki pandemii (per Różnorodność) ten wielki, obszerny i mile widziany przebój kinowy wydaje się być siłą napędową powrotu do normalności kinowej, której pragnęli kinomaniacy. Może po prostu rok 2020 sprawił, że publiczność desperacko szukała popcornu na dużą skalę, takiego jak ten, ale jest w tym coś odświeżająco bezmyślnego i zabawnego Adam Wingardfilm, któremu trudno się oprzeć. Jasne, wszystkie ludzkie postacie są dość jednorazowe, pomimo najlepszych wysiłków Rebeki Hall i Kaylee Hottle, przełomowej niesłyszącej aktorki, która gra swoją córkę. Mimo to wszystko to blednie w porównaniu z filmem, w którym gigantyczna bójka potworów kończy wszystkie gigantyczne bójki potworów i, co najważniejsze, Kong wymachuje wokół gigantycznego topora.

Król Kong (2005)

Peter Jackson od dawna głośno mówi o tym, jak wpływowy był oryginał z 1933 roku na jego zamiłowanie do tworzenia filmów, i chciał pokierować własnym remake'iem w połowie lat 90. Jednak dyrektorzy Universalu nie byli tak chętni do odgrywania trzecich skrzypiec w przypadku popularnych wydawnictw Potężny Joe Young i katastrofalny 1998 Godżilla. Po sukcesie Władca Pierścieni, jednak Jackson otrzymał czek in blanco na zrobienie w zasadzie wszystkiego, co chciał, a to, czego chciał, to 207 milionów dolarów na trzy godziny Król Kong. Wynik oczywiście wydaje się nieco usztywniony; Zwykłe zamiłowanie Jacksona do poświęcenia chwili, która może się skończyć w ciągu sekundy, i wyrzucenia jej w pełnowymiarową scenerię akcji, jest widoczne od początku do końca. Jednak radosny duch, który uważa, że ​​jednocześnie fajnie jest widzieć Konga walczącego z dinozaurami i to niewiarygodnie wzruszające, aby zobaczyć, jak Naomi Watts zakochuje się w gorylu, jest dokładnie tym, co czyni Jacksona idealnym reżyserem dla przeróbka Kong. Być może zajęło mu to dekadę (plus trzy gigantyczne hity i stojak na Oscary), ale Jackson w końcu dostarczył filmowy list miłosny o wielkim sercu do jego ulubionego filmu z dzieciństwa, a przy tym trochę niedoceniany klejnot.

Król Kong (1933)

Nie byłoby Marvel Cinematic Universe z pominięciem King Kongu, nie Gwiezdne Wojny lub Władca Pierścieni, lub jakikolwiek przebój kinowy tego rodzaju. Kong odrzucił tradycyjną formę tego, co tworzyło szanowany dramat i udowodnił, że w filmach wszystko jest możliwe, nawet gigantyczna małpa wspinająca się po Empire State Building. W każdej klatce tego filmu, wyreżyserowanego przez Ernesta B., widać wyobraźnię. Schoedsack i Merian C. Coopera, aż po napięty jak w bęben iw perfekcyjnym tempie scenariusz autorstwa Jamesa Creelmana i Ruth Rose, po przełomowe efekty wizualne Willisa O'Briena. Efekty te widzą Konga, który może walczyć z całą gromadą prehistorycznych stworzeń na Wyspie Czaszki, ale być może najbardziej imponujące jest to, że podczas tej porywającej uczty wyobraźni filmowcy z pewnością zapewnili swojemu głównemu bohaterowi serce. Film pozostanie klasykiem dla przyszłych pokoleń i Król Kong sam przypomina sobie, że tak imponujące, jak stworzenia stworzone z efektami filmowymi mogą być, są niczym bez duszy w ich centrum.

Nicolas Cage pokazuje ogoloną głowę na New Western Butcher’s Crossing

O autorze