Tajny agent Frankenstein był totalną rzeczą

click fraud protection

Większość ludzi nie oglądaj się czule wstecz na New 52 DC. Chociaż z pewnością miał pewne mocne biegi podczas swojego istnienia w latach 2011-2016, często wydawało się, że wydawca rzuca wszystko w ścianę, próbując zobaczyć, co utknęło. Spowodowało to dość kiepski i nieskomplikowany niektóre przypadki drapiące w głowę, komiksy. Jednak pojawiły się również fascynujące i całkowicie zabawne tytuły, które wyszły z tego rozproszonego podejścia, szczególnie w ich nowo stworzonym „mrocznym wszechświecie”. Frankenstein: agent S.H.A.D.E. była jedną z tych książek, oferującą czytelnikom wersję tajnego agenta kultowego stworzenia, o którym nigdy nie wiedzieliśmy, że chcemy.

Seria koncentrowała się wokół tytułowego potwora (który od tego czasu przyjął nazwisko swojego twórcy, więc TAK, można go nazwać Frankensteinem) oraz jego wyczyny jako część tajemniczej organizacji rządowej zwanej Super-Human Advanced Defense Executive lub S.H.A.D.E. dla niski. Wspomagany przez Ojca Czasu (który ma moc odnawiania nowego ciała każdego roku) Lady Frankenstein (jego żonę w separacji) i Stworzenie Komandosi (która składała się z wampira, wilkołaka, mumii i hybrydy człowieka/płaza) Frank walczy z nadprzyrodzonymi zagrożeniami dla planety Ziemia. bezpieczeństwo. Zawierał więcej bestii i techno-żargonu, niż można było kiwnąć, było to idealne połączenie science fiction i horroru z mnóstwem humoru. Plus,

przed-Atom Ray Palmer stworzył kamee jako S.H.A.D.E. odpowiednik Q z filmów o Jamesie Bondzie. Jak mogłeś nie lubić tej książki?

Z gwiazdorskim zespołem kreatywnym Jeffa Lemire'a (który również pisał nowe 52 odrodzenie) Człowiek-zwierzę) i Alberto Ponticelli (świeżo po chwalonym przez krytyków tytule Vertigo on i Joshua Dysart, Nieznany żołnierz), książka powstała po sukcesie Frankenstein i stworzenia nieznanego, miniserialu, nad którym pracował Lemire, który miał był częścią masywu Temperatura zapłonu wydarzenie którego narracja spowodowała ponowne uruchomienie uniwersum DC.

Frankenstein: agent S.H.A.D.E. natychmiast stał się punktem kulminacyjnym wśród nawału tytułów, które bombardowały fanów New 52's wystrzelił, ale poniósłby serię ciosów, które ostatecznie wysłały go z naszej śmiertelnej cewki daleko zbyt wcześnie. Pierwszy pojawił się, gdy Lemire zrezygnował z roli pisarza, odchodząc po numerze 10. Potem, podobnie jak w przypadku wielu innych książek, które wyszły z ponownego wydania, tytuł szybko zagubił się w kakofonii treści, którą DC wypluwało. Po cichu odwołany po numerze 16, Frankenstein wstąpił w szeregi Liga Sprawiedliwości Ciemna i Komandosi stworzeń niestety już ich nie było.

Co było wstydem, ponieważ Frankenstein: agent S.H.A.D.E. był totalnym podmuchem. Czytając „Wojnę potworów” (jej pierwszy wątek fabularny) nie możesz oprzeć się wrażeniu, że Lemire musiał otrzymać pozwolenie na pełne kreatywne wyjście z łańcucha. Łączy aspekty horroru i science fiction wraz z dużą pomocą zespołów filmów akcji z lat 90. i tworzy coś, co jest nie tylko zabawne, ale także zabawne jak diabli. W czasach, gdy wydawało się, że DC jest mantrą dla wszystkiego, co publikuje, było DARK AND GRITTY, czytanie o zespole szmacianych tagów stworzeń prowadzonych przez posag, ale rodzaj sympatycznej wersji tajnego agenta, potwór Frankensteina był powiewem świeżości powietrze.

W pewnym sensie książka reprezentuje jeden z najciekawszych aspektów eksperymentu New 52. Chociaż czasami wydawało się, że DC daje zielone światło każdemu pomysłowi lub zrestartowaniu, o którym mogą pomyśleć ich redaktorzy, ta gotowość do dziwactwa była również trochę odświeżająca. Książki jak Wybierz H, Rycerze Demonów, oraz ja, wampir wszystkie wydawały się nieco nie na miejscu wśród ich rówieśników noszących spandex, ale były również znacznie ciekawsze niż wiele mdłych, malowanych po numerach superksiążek, które w tamtym czasie pojawiały się. Frankenstein: agent S.H.A.D.E. reprezentuje to, co najlepsze z nich, i nadszedł czas, aby on i Komandosi stworzeń zmartwychwstali.

Thor's Asgardians vs Eternals: Która rasa Marvela jest starsza?

O autorze