„Banshee” skręca w to, co mogło być

click fraud protection

[To jest recenzja Banshee sezon 2, odcinek 5. Będą SPOILERY.]

-

Mówiąc twórczo, to znak powitalny, gdy program taki jak Banshee demonstruje gotowość do podjęcia pewnego ryzyka z fabułą i formatem, aby przekazać odcinek, który jest stylistycznym odstępstwem od normy; taki, który zmienia i tak już niemodną wrażliwość serialu w uderzający, kalejdoskopowy krajobraz marzeń, w którym montaż i udźwiękowienie odgrywają równie ważną rolę, jak każdy z głównych bohaterów. A to szczególnie dobry znak, kiedy wszystko układa się tak dobrze.

Założenie „The Truth About Unicorns” jest dość proste: Carrie zostaje zwolniona z jej 30-dniowy wyrok, wywodzący się z zamieszania z zeszłego sezonu w hucie, i znajduje Hooda (nie jej męża) czekającego, by zabrać ją z powrotem do Banshee. Zatrzymują się na przekąskę w sąsiednim mieście; Carrie znajduje lampę jednorożca, którą Deva lubiła jako dziecko; ona i Hood zalotnie sprawdzają sklep jubilerski, jedząc lody.

Idylliczna scena służy jako pierwszy prawdziwy moment, który musieli spróbować odebrać

gdzie skończyli 15 lat temu, ale ten moment zostaje zepsuty, gdy Hood zauważa podejrzany samochód, który śledzi ich, odkąd opuścili więzienie. Początkowo wydaje się, że paranoja Hooda bierze górę, ponieważ okazuje się, że samochód należy do raczej nieokreślonej kobiety, która jest bardziej niż szczęśliwa, że ​​Hood pomaga jej w zakupach. Po tym odkryciu Hood zabiera Carrie na "objazd" do domu, który kupił z nadzieją, że pewnego dnia może jej wystarczyć, by odejść od wszystkiego i być może zacząć od nowa.

Ich zaskakująco czysty interludium zostaje przerwane, gdy Hood odkrywa, że ​​agentka Racine ukrywa się w lesie, mając nadzieję, że uwolnienie Carrie z więzienia wywabi Królika z ukrycia. Sprawy stają się nieco bardziej skomplikowane, gdy kilka sekund po ujawnieniu swojego planu obalenia ojca Carrie (i o tym wie .) prawdziwy Kaptur nie żyje), Racine trafia kulę snajpera w tył głowy. Wspaniale zainscenizowana i sfilmowana strzelanina później ujawnia, że ​​zabójcą jest nikt inny jak kobieta, która wcześniej jeździła na zakupy spożywcze.

Tymczasem Hood i Carrie nie mają innego wyjścia, jak wrócić do rzeczywistości Banshee, gdy ich marzenie o spokojnej i błogiej przyszłości dosłownie ulatnia się z dymem.

Poza wyborami edycyjnymi i muzycznymi wskazówkami Michaela Manna, to, co sprawia, że ​​odcinek jest tak wciągający, to sposób, w jaki przedstawia Hoodowi i Carrie z przekonujące „a co jeśli?” scenariusz, w którym krótko rozgrywają fantazję, w której ktokolwiek naprawdę jest Hoodem, nie trafił do więzienia przez 15 lat, oraz Carrie nie poślubił Gordona Hopewella i założyć rodzinę. Widzimy potencjalny wynik dla niedoszłych kochanków, który jest tak marzycielski, jak sama struktura odcinka (i sezonu).

A jednak w tych ramach pojawia się ważne pytanie: Czy Carrie i Hood byliby takimi osobami kontemplacyjnymi, jakimi są teraz, gdyby ich sytuacja była wcześniej bardziej słoneczna?

Jak dotąd w tym sezonie widzieliśmy, jak Hood i Carrie są zmuszeni radzić sobie z konsekwencjami życia, które kiedyś prowadzili, i jak to powróciło, aby zagrozić ich przyszłości – ponieważ teraźniejszość sprowadza ich na ścieżkę, o której prawdopodobnie nigdy nie myśleli możliwy. Ale bez wchodzenia w szczegóły na temat tego, co już wiemy o Carrie (i miejmy nadzieję, że nigdy nie dowiemy się o Hood), odcinek zdołał powiedzieć publiczności, dlaczego ta historia uczynił ich takimi, jakimi są teraz.

Zamiast zagłębiać się w fakty, pisarz John Romano (a także nieustannie imponujące występy Antony'ego Starra i Ivany Milicevic) udaje się przekazać przekonujący emocjonalny związek z utratą postaci z ostatnich 15 lat, a także z utratą snu, z którego zabrał zabójcę Królika im.

Nie byłoby idealnie, gdyby każdy odcinek czerpał z tej samej kreacji, ale dla przerywnika, który pełni również rolę pomostu do drugiej połowy sezonu „Prawda o jednorożcach” jest mile widzianym objazdem, który oferuje ciekawy wgląd w to, kto Carrie i Hood są teraz i dlaczego nie mogą opuścić Banshee, jednocześnie towarzysząc temu iluminacji z pewnymi wizualnie i dźwiękowo przekonującymi ozdobami, aby pomóc temu wszystkim trochę bardziej rezonować.

_________________________________________________

Banshee kontynuuje w następny piątek z „Armies of One” o 22:00 w Cinemax.

Zdjęcia: Gregory Shummon/Cinemax

Jeden kultowy szczegół, w którym MCU nigdy nie zaadaptuje się z komiksów Marvela

O autorze