'ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Recenzja Joe: Odwet

click fraud protection

Nawet z lepszymi postaciami, bardziej utalentowaną obsadą gwiazd akcji oraz bardziej ugruntowanym i wiernym podejściem do mitów, G.I. Joe: Odwet to wciąż ogólnie rozczarowujący film.

ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe: Odwetnabiera kilku miesięcy po wydarzeniach z pierwszego filmu, Powstanie kobry, z Duke'iem (Channing Tatum) teraz dowodzącym elitarnymi siłami pokojowymi Joe wraz ze swoim najlepszym kumplem Roadblock (Dwayne Johnson) i utalentowani koledzy z drużyny, tacy jak Lady Jaye (Adrianne Palicki) i mistrz Parkour, Flint (D.J. Cotrona).

Tymczasem mistrz przebrań Cobry, Zartan, wciąż udaje prezydenta Zjednoczonych Stany (Jonathan Pryce) – pozycja władzy, którą wykorzystuje w celu zasadzki i wyeliminowania „Joe Drużyna. Z pomocą kobry Firefly (Ray Stevenson) Zartan uwalnia Cobra Commander i razem rozpoczynają plan światowego podboju. Pozostali członkowie Joe potrzebują wszelkiej możliwej pomocy, więc ponownie spotykają się z Snake Eyes, jego protegowaną Jinx (Elodie Yung) i szukają człowieka, który jako pierwszy umieścił „Joe” w G.I. Joe (Bruce Willis).

Dowódca Cobry i Świetlik

Nawet z lepszymi postaciami, bardziej utalentowaną obsadą gwiazd akcji oraz bardziej ugruntowanym i wiernym podejściem do mitów, ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe: Odwet to wciąż ogólnie rozczarowujący film. Sama obsada sprawia, że ​​oglądanie jest lepsze niż w pierwszej części, ale narracja cienka jak papier i pozbawiona blasku sekwencje akcji ostatecznie oznaczają to jako na wpół ugotowaną (lub przegotowaną) kontynuację i drugie uderzenie w wynik franczyzy karta.

Dyrektor Jon M. Czu (Krok w górę 2&3, Justin Bieber: Nigdy nie mów nigdy) wyraźnie ma miłość do ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe franczyzy i pod wieloma względami podkreśla estetykę serialu animowanego (w zakresie projektowania kostiumów i pojazdów, charakteryzacji i tonu). Ten film czuje bardziej jak G.I. Joe przetłumaczone na live-action niż Powstanie kobry sztuczna futurystyczna technologia, bioniczne kombinezony i broń. Nasz zespół Joe również wygląda jak zajebista jednostka wojskowa wypełniona elitarnymi żołnierzami, tym razem – zamiast zbiór „jesteśmy światem” aktorów o świeżych twarzach, którzy wyglądali nieco nie na miejscu, brudząc się w broni? bić się.

Channing Tatum i Dwayne Johnson w „G.I. Joe: Odwet”

Chociaż interpretacja materiału źródłowego jest bardziej dokładna, umiejętności Chu jako reżysera przeboju nie są niestety na takim poziomie, jaki jest potrzebny, aby właściwie zrealizować tę interpretację na ekranie. Odwet wystawia dość ambitne sekwencje stałych fragmentów (patrz: górska bitwa ninja), ale ogólnie umiejętności Chu w sekwencjonowaniu akcji przewyższają dezorientujące ujęcia aktorów trzymający duże pistolety strzelające we wszystkich kierunkach do niewidocznych wrogów - lub wyraźnie wymyśloną choreografię (patrz: akrobacje Flinta lub sztuki walki Snake Eye), która nie robi wrażenia w Poczta-Najazd: Odkupienie świat. W przypadku filmu, którego największą sprzedażą jest akcja, G.I.: Odwet okaże się, że brakuje.

Z wyjątkiem kilku chwil (takich jak wspomniana górska bitwa ninja), aktualizacja 3D nie jest tego warta. Szkoda, ponieważ Chu jest jednym reżyserem, który ma doświadczenie z formatem (Krok w górę 3D oraz Nigdy nie mów nigdy) i wyraźnie potrafi robić z nim fajne rzeczy (bitwa górska). Ale nawet przy wysokiej jakości procesie postkonwersji (który ma film), rzeczywistość, że film został pierwotnie zaprojektowany dla 2D, uniemożliwia mu robienie czegokolwiek tak rewolucyjnego w trzech wymiary.

Na poziomie skryptu Powstanie kobry wygląda pozytywnie Szekspira w porównaniu z historią Odwet - co oznacza, że ​​kontynuacja jest żałośnie uboga w głębię, charakterystykę i podstawowy rozwój narracji... nawet dla G.I. Film Joego. Jest to szczególnie zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak wyjątkowy (i zabawny) duet autorów podpisów Rhett Reese i Paul Wernick zaprezentowali w swoim scenariuszu Kraina Zombi; z drugiej strony, w całym tekście są małe ślady dowodów ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe 2 to wskazuje na to, że scenariusz był kiedyś w pełni zrealizowaną narracją – a nie gołymi resztkami hack-job, które otrzymujemy jako „historię”.

Kwestia ingerencji w studio narasta, gdy ogląda się podzieloną narrację – obracającą się serię scen podzielonych między ocalała drużyna Joe, źli Cobra i (jak obce trzecie ramię) Ninja Snake Eyes (Ray Park) / Storm Shadow (Byung-hun Lee) dramat. Żaden z wyżej wymienionych wątków fabularnych (ani zawartych w nich postaci) nie przyciąga żadnej znaczącej uwagi ani rozwoju; raczej film nieustannie przeskakuje między każdym wątkiem, ignorując oczywiste pytania logistyczne (jak się tu dostaliśmy? Co nas tu sprowadziło?) i porzucenie praktycznie wszystkich wątków pomocniczych postaci, które są zasugerowane na początku.

Adrianne Palicki w „G.I. Joe: Odwet”

Tymczasem scenariusz jest pełen brutalnych dialogów ekspozycyjnych i podkładów głosowych, używanych do ustanowienia „kontekstu” i/lub popychania różnych postaci w kierunku ich kulminacyjnej zbieżności. Czerwone śledzie i zapowiedzi prowadzą donikąd, punkt kulminacyjny jest bezceremonialny i sflaczały, a na końcu niewiele pozostało, by wzbudzić chęć do dalszych przygód. Krótko mówiąc: to zły znak, gdy patrzy się wstecz i zazdrości rodzinnego dramatu i podróży bohatera pierwszego filmu.

Mówiąc o pierwszym filmie: przynajmniej zainwestował czas w obsadę żołnierzy superbohaterów, ich historie i relacje. Po półtorej godzinie czuję, że nadal nie znam Lady Jaye (Palickiego) ani Flinta (Cotrona) wszystkich to dobrze, podczas gdy Snake Eyes i Storm Shadow – i cała ich historia ninja – są bardziej zagmatwane niż zawsze. Johnson zdecydowanie wkracza, aby zdławić franczyzę jako najlepszą i najjaśniejszą nadzieję na przyszłość; jednak Willis jest po prostu dla kopyt (i wypłaty, jak można sobie wyobrazić), z niewielkim widocznym zainteresowaniem lub inwestycją.

Bruce Willis w „G.I. Joe: Odwet”

Jak na ironię, Palicki i Cotrona okazują się dwoma najsilniejszymi elementami nowego filmu – podobnie jak Ray Stevenson (Punisher: Strefa wojny) jako Firefly. We wszystkich trzech przypadkach ich czas ekranowy jest skrócony do najbardziej zaawansowanej akcji (lub w przypadku Palickiego, obnażenie skóry), z kilkoma scenami rzeczywistej historii lub poważnego rozwoju pozostawionych do niezgrabnego zwisania miejsce. To samo dotyczy Elodie Yung, która (podobno) jest poważnym graczem w tej partii szachów, ale trudno byłoby ją przegapić, gdyby była całkowicie odciąć się od fabuły – tak jak cała fabuła ninja (w której występuje śmieszna scenka rapera/filmowca The RZA).

Na końcu, ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe: Odwet jest odpowiednikiem przebojowej rozrywki w wyprzedaży. Pastisz sekwencji, które nigdy tak naprawdę nie spełniają własnych ambicji, z niewielką narracyjną tkanką łączną spinającą to wszystko luźno. Pod koniec podróż wydaje się rozczarowująca, a jedynym celem, do którego dotarliśmy, jest obojętność. Mimo to niektórzy ludzie będą się nim cieszyć ze względu na bezmózgą rozrywkę popcornu, i chociaż to urządzenie prawdopodobnie powinni przejść na emeryturę z czynnej służby, na przykład nie zdziwię się, jeśli dostaną jeszcze jedną wycieczka.

[identyfikator ankiety = "NN"]

Chcesz omówić SPOILERY bez rujnowania filmu innym? Udaj się do naszego ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe 2 Post dyskusyjny dotyczący spoilerów. Aby zapoznać się z dogłębną dyskusją na temat filmu przez redaktorów Screen Rant, zajrzyj do naszego ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe 2 epizodPodcast SR Underground.

———

ŻOŁNIERZ AMERYKAŃSKI. Joe: Odwetjest teraz w kinach. Trwa 110 minut i jest oceniany jako PG-13 za intensywne sekwencje walki z przemocą i sztukami walki, a także za krótką zmysłowość i język.

Nasza ocena:

2 z 5 (w porządku)

Najnowszy zwrot akcji Spider-Mana to albo geniusz, albo jego najgłupszy w historii

O autorze