Recenzja #1 recenzji Dark Knights of Steel: Mash-up DC/Fantasy trafia na Wielki Szlem

click fraud protection

Można by pomyśleć, że przesłanką… Mroczni rycerze ze stali zatopiłby go od razu. A "Gra o tron spotyka się DC klasyczny bohater stajenny w baśniowo-magicznej włóczędze” to koncepcja, która w 2021 r. brzmi tak banalnie, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że najlepiej pozostawić ją na bajki na dobranoc lub sny fajki. Ale pisarz Tom Taylor miał ostatnio dobrą passę właśnie dla tego rodzaju Inne światy- opowiadania w stylu, z jego uznanym biegiem Niesprawiedliwość wyróżnia się jako dobrze utkana przypowieść z nieodłącznych mocnych stron wydeptanych szlaków popularnego tropu „złego Supermana”. Teraz, mając do zbudowania jeszcze bardziej ambitny świat, Taylor wyrzuca jednego z parku w Mroczni rycerze ze stali #1.

Pierwszy numer nowej, 12-to zeszytowej miniserialu DC autorstwa Toma Taylora i Yasmine Putri wykonuje wzorową robotę rysowania czytaj tę dziwnie znajomą, ale radykalnie inną alternatywną rzeczywistość rycerzy, zamków i walczących królestwa. Większość tej pierwszej części obejmuje błyskawiczne wprowadzenie do Królestwa El, rządzonego przez Supermana ojciec Jor-El, ponieważ w tym wszechświecie przeżył wraz z żoną Larą, aby odbyć podróż przed zniszczeniem Krypton.

Bruce Wayne jest przedstawiany jako syn dawnych, niestety nieżyjących już władców królestwa, którzy powierzyli Jor-Elowi swój tron ​​w swojej woli ze względu na jego niesamowite, przypominające Supermana zdolności. Bruce pozostaje głównym gwardzistą Jor-Ela w zbroi przypominającej Mroczny rycerz dopóki dowodzenie kadrą „Robinów” działać jako zwiadowcy i szpiedzy, działając metakontekstowo jako postać Jona Snowa, aby Kal-El'a Robba Starka.

Co sprawia, że Mroczni rycerze ze stali #1 tak złowrogim początkiem tego, co z pewnością będzie kolejnym neoklasykiem Taylora, jest to, że nawet przy wyraźnych niebezpieczeństwach związanych z założeniem, jego adaptowalny styl przebija się. Przekształca to, co prawdopodobnie przekształci się w akt niewybaczalnej pychy ze strony pomniejszego skryby, w skromne początki dobrej epopei fantasy. Zamiast uciekać od niego, Taylor obejmuje materiał źródłowy w Pieśń Lodu i Ognia prowadzi go do wielkiego sukcesu, nie mniej drogą niż jego uderzająco warstwowe podejście Bruce i Kal jako bracia w magicznym królestwie. Wzmocniona ilustracją Putri w stylu świadomego snu/koszmaru, wytrawna zdolność Taylora do pozwalania tym splotom gatunków na samodzielne oddychanie wydobywa to, co najlepsze w klasycznych postaciach DC. Zespołowi udaje się naprawdę przygotować grunt pod tę pokręconą bajkę w przewiewnym, ale wciągającym, podniecającym odcinku, który obiecuje tylko większe nieszczęścia na przyszłość.

Być może największym osiągnięciem jest to, że po zaledwie jednym wydaniu jego świat wydaje się bardzo żywy, a każda wprowadzona postać ma pewną wrażliwość i uduchowienie. To właśnie ten rodzaj fundamentu dał Taylorowi silną przewagę w jego opowiadaniu historii i wydaje się, że zapewnia takie podejście z podobnym, jeśli nie lepszym wykonaniem. Putriego gibka i płynna sztuka przywołuje innych wielkich artystów, takich jak Charles Vess i Stuart Immonen, ale jej cechą charakterystyczną może być bardziej realistyczny projekt wśród tematów fantasy, których używa. Ostatecznie istnieje wiele błędów, które Taylor mógł popełnić w tej interpretacji, ale ani razu się nie potyka, biorąc prosty założenie i dostarczanie go najlepiej, jak potrafi, aby stworzyć naprawdę interesujące podejście do tego, co łatwo mogło być oszukane pojęcie.

Jakie miriady magicznego chaosu czekają na przeniesionych do fantasy bohaterów DC Universe? Mroczni rycerze ze stali Numer 1 jest teraz w sprzedaży wszędzie tam, gdzie sprzedawane są komiksy.

Marvel pokazuje, jak Quicksilver może stać się ostatecznym zabójcą

O autorze