Nie: Wywiad z projektantem dźwięku Johnniem Burnem

click fraud protection

Ostrzeżenie: Spoilery dla Nie przed nami.Jordana Peele'a Nieto hołd złożony Hollywood, dyskusja o obsesji ludzkości na punkcie spektaklu i udany samodzielny thriller w jednym. Fabuła koncentruje się na OJ i Emerald Haywood (Daniel Kaluuya i Keke Palmer) oraz ich dążeniu do uchwycenia nieskazitelnego materiału filmowego niezidentyfikowanego obiektu latającego. Zgodnie z innymi wysiłkami reżyserskimi Jordana Peele, Nie jest pełen zwrotów akcji, ale gwarantuje, że widzowie pozostaną w gotowości przez cały film. Występują również występy Stevena Yeuna, Michaela Wincotta i Angel Torresa, wąwóz kalifornijski, w którym rozgrywa się film, zostaje ożywiony z efektem pompowania krwi.

Nie udaje się nadać swojemu spektaklowi Stevena Spielberga trzymający w napięciu zwrot, po części dzięki wybitnej pracy jego zespół dźwiękowy, na czele którego stał nadzorujący montażysta dźwięku, projektant dźwięku i mikser ponownego nagrywania Johnnie Burn. W połączeniu z zapadającym w pamięć dźwiękiem Michaela Abelsa, dźwięk

Nie był integralną częścią opowiadania historii w sposób, który często łatwo przeoczyć w innych filmach. Johnnie Burn i reszta ekipy z pewnością ożywili wizję Jordana Peele'a, od tworzenia obcych dźwięków po tworzenie pejzażu dźwiękowego przerażającego wypadku na zwierzętach.

Burn rozmawiał z Ekran Rant o wczesnych dyskusjach na temat dźwięku Nie, proces łączenia niektórych z najbardziej przerażających scen filmu, oraz praca z Jordanem Peele.

Ekran Rant: Nie to film, w którym wydaje się, że dźwięki zostały zapisane w scenariuszu, ponieważ tak wiele historii jest opowiadane za pomocą dźwięku. Jak wcześnie zaangażowałeś się w film, a potem jak wyglądały te wczesne dyskusje na temat dźwięku?

Johnnie Burn: Całkowicie. Za każdym razem, gdy czytam recenzję, a brzmi to jak „Dźwięk tego jest niesamowity”, mówię „Cóż, to właściwie jest napisane, to właśnie się tam dzieje”. Jasne, to wspaniały, wciągający pejzaż dźwiękowy, to też jest. Często, gdy wysyłam skrypt - nie wiem, jak fajnie jest to powiedzieć, ale poszukam słów, aby zobaczyć, ile razy używa słowa „dźwięk” jako opisu. A to zwykle bardzo odkrywcze. Ale to, co było naprawdę fenomenalne w tym skrypcie, to to, że nie tylko często używał słowa „dźwięk”, ale było tak wiele przymiotników dołączonych do każdego pojedynczego wystąpienia słowa „dźwięk”. Był to więc „duchowy dźwięk, dziwny dźwięk” i to jest bardzo niezwykłe.

Ale odpowiadając na twoje pytanie, był październik przed rokiem, po raz pierwszy odebrałem telefon od pana Peele's strój, mówiący „Jordan chciałby porozmawiać” i „Czy możemy wysłać ci scenariusz?” Pomyślałem: „Tak, jesteś żartujesz? Oczywiście”. Przeczytałem więc scenariusz i byłem bardzo podekscytowany. Nie tylko jest to science fiction, który jest świetnym gatunkiem dla projektanta dźwięku z, jak sądzę, dość oczywistych powodów, ale także po prostu, jak bezpośrednio dźwięk popychał do przodu narrację. Rozmawiałem z Jordanem i naprawdę dobrze się dogadywaliśmy.

Po rozmowie wysłałem mu kilka pomysłów na scenariusz i jak dziesięć różnych wersji dźwięków, które omówiliśmy podczas rozmowy, które były w scenariuszu, które były w zasadzie pomysłami związanymi z wiatrem. Jordan miał na myśli „niewłaściwy rodzaj wiatru”, a już był sprytnie wpychając mnie w myśl, że niekoniecznie będą to obce dźwięki, którymi byliśmy przesłuchanie. Fakt, że to środowisko, w którym się znajdowaliśmy, brzmiało trochę niewłaściwie. Więc tak, miałem szczęście, że byłem zaangażowany od samego początku, a tworzenie scenariusza trwało trzy lub cztery miesiące gdzie pozwolono mi zgłaszać sugestie, a Jordan ich słuchał i od czasu do czasu dodawał dziwną jedną lub dwie, jak… dobrze. Więc było naprawdę świetnie.

Więc kiedy czytałeś scenariusz, tworzyłeś dźwięki i wysyłałeś je dalej?

Johnnie Burn: Tak, bardzo. Większość z nich to wiatry. Więc przeczytałem scenariusz i zrobiłem kilka notatek, i miałem kilka stron, które zrobiłem wcześniej, to byłyby myśli, które chciałbym wypróbować na podstawie tego, co napisał. I wiele z tego to tylko te pomysły, w których robiłem mini wersję sceny, a ty ustanawiałeś normalność; tutaj są świerszcze i trochę wiatru, a potem wiatr robi coś naprawdę dziwnego, i jest cisza, a potem wracasz do świerszczy, które potem znów zaczynają świergotać. Robiłem więc mini kompozycje wczesnych wersji scen, aby pokazać, że to nie byle jakie konkretny dźwięk, który miał to zrobić - to był kontekst, zestawienie, dzięki któremu znaleźliśmy naszą obcy.

Jednym z momentów w filmie, który wywarł na mnie największy wpływ, jest moment, w którym podczas ulewy stwór znajduje się bezpośrednio nad samochodem, a potem dźwięk jakby cichnie. Jak wybrać, kiedy nie używać dźwięku, a kiedy zrobić coś ciężkiego?

Johnnie Burn: Jedyną rzeczą, której się nauczyłem, jest to, że wszystko zawsze brzmi lepiej przy mniejszej ilości. A jak tylko przedstawisz swój punkt widzenia, przejdź dalej i zrób coś innego. Więc to było dość późne stadium. W ciągu ostatnich kilku tygodni zawsze przejdę przez każdą scenę, każdy dźwięk i trochę ją przesłucham. „Co tu robisz i czy pomagasz w narracji?” Więc to był tylko jeden z tych procesów redukcja, która zdarza się późno, i myślenie „Cóż, Jean Jacket jest skończony, więc deszcz będzie cichszy w każdym razie. OK, chodźmy całkowicie pochylić i całkowicie go usuń."

Redaktorem muzycznym jest Brett Pierce, ale przezywano go Snacky. Był na scenie z nami przez trzy miesiące i powiedział: „Możemy tam zrobić ciszę!” Zawsze był wielkim zwolennikiem tego, co stało się znane jako „Przekąska Cisza”. Zastanawiał się więc, jak wspaniale byłoby tam. Ale to był tylko jeden z tych procesów, które się spóźniają, kiedy przechodzę przez wszystko i widzę ile mogę usunąć i nadal prowadzić narrację, a mimo to czerpać emocje z tego? scenariusz. Ale prawie zawsze przekonam się, że im więcej usuniesz, tym lepiej.

Wiem, że mówiłeś o tym w innych wywiadach, ale muszę zapytać o scenę z szympansami, bo to po prostu przerażające. Tak mało jest pokazywane, ale ma tak wspaniały efekt. Jak to było pracować nad tą sekwencją?

Johnnie Burn: Myślę, że to, na co odpowiadasz, to „O mój Boże, dźwięk jest potężny, ponieważ słyszę coś, czego nie widzę”. I myślę, że dzieje się tak, że twoja wyobraźnia szaleje. Bo wiesz, że szympans tam jest i wiesz, że coś robi, a dźwięki to opisują, ale twoja wyobraźnia - bo doznajesz szczytu adrenaliny - zaczniesz tworzyć obrazy w twojej głowie, które są o wiele gorsze niż wszystko, co Jordan mógłby mieć wizualnie pokazane. Myślę, że to jest naprawdę moc tego.

Poza tym zawsze czułem, że dźwięk ma ogromne połączenie z szybko reagującą, dolną częścią pnia mózgu, w przeciwieństwie do obrazów, które są bardziej przetwarzane przez mózg. Tak więc myślę, że masz o wiele bardziej instynktowną reakcję na dźwięk niż na obraz. Z pewnością wiąże się to z takimi rzeczami jak nostalgia i emocje, prawda?

Ale jak to było pracować? Tak, to okropne, prawda? Wiele dźwięków, których używamy, to tak naprawdę warzywa i proces Foleya. Ten wspaniały zespół z Cobblestone Foley przysłał nam fantastyczne wersje twarzy, gryzienie ciała i tego typu rzeczy, a ty w zasadzie wybierasz „Cóż, czy my tu chrupiemy marchewkę czy cukinię?” A więc proces pracy nad tym jest dość zabawny, bo robi się coś przeciwnego niż w rzeczywistości jest?

Czy pamiętasz, które warzywa były jakimi dźwiękami?

Johnnie Burn: Tak, to znaczy, na pewno marchewki pękają. I pokroili mokrą sałatę, to jest szczególnie mokra rzecz. Ja też robię [odgłosy ust] i mnóstwo innych rzeczy.

I tak jakby ktoś, kto zrobił tyle, co ty, skąd możesz wiedzieć w tym momencie, kiedy masz dźwięk, który będzie rezonować? Czy wiesz o tym zbyt dużo, by czuć się zestresowanym przez dźwięki, które wydajesz?

Johnnie Burn: Spędzacie razem dużo czasu w pokoju mikserskim, a na pewno były czasy, kiedy Jordan i Ian… producent, a ja rozglądałem się i mówiłem: „Mamy trochę racji”. Przerażające rzeczy, wiesz, kiedy już wylądował.

Ale sześć miesięcy procesu pracowałem zdalnie z tego pokoju w Anglii. A moje dzieci są wielkimi fanami horrorów, więc czasami prosiłem je, żeby przychodziły i oceniały dźwięk lub cokolwiek. W rzeczywistości sami wymyślili sporo krzyków w filmie. Ale są wielkimi krytykami, a także nie powiedzą po prostu właściwych rzeczy. Będą złośliwi dla swojego taty i powiedzą mu, jak bardzo jest źle.

Ten film składa hołd wielu klasykom, Spielbergowi i ogólnie Hollywood. Czy w samym sound designie są jakieś pisanki lub odniesienia?

Johnnie Burn: Na pewno chuda chochla z Szczękibył naszym punktem odniesienia dla hardkorowego, przerażonego krzyku. I na pewno Jordan i ja dyskutowaliśmy o wpływie niskiego basu z Bliskie Spotkania Trzeciego Rodzaju. Więc chcieliśmy oddać hołd temu w dźwiękach, w niskich basach, które tam mieliśmy.

Poza tym pisanki... po upadku jeźdźca słychać tam naprawdę cichy krzyk Wilhelma. Mieliśmy to, kiedy zawodnik po raz pierwszy zsiadł z roweru, ale potem Dhyana, który sprawował nadzór nad ADR, zarejestrował znacznie lepszy. To ten, który tam jest i jest zabawny. Więc zostawiliśmy go, aby Wilhelm leżał na ziemi. Więc to było całkiem nieźle. Co ciekawe, piosenkę „Purple People Eater” napisał niejaki Sheb Wooley, który był tym, który wykonał oryginalny krzyk Wilhelma. To fascynująca informacja.

A jak doszedł do siebie dźwięk stworzenia? Czy to było w scenariuszu, gdzie słyszymy krzyki ludzi wewnątrz Jean Jacket? A może to było coś, co wyszło na jaw w trakcie twojej współpracy?

Johnnie Burn: Myślę, że nie. To po prostu przerażające, prawda? Pierwotnie w scenariuszu był świszczący płot, od którego zaczął się film. Istniał pomysł, że to ogrodzenie, które wydaje ten krzyk w dolinie, spowodowało, że konie wyszły. Przynajmniej tak myślałeś, ale okazało się, że to krzyki w powietrzu naprawdę je wydobywały. Więc to wszystko tam było.

Myślę, że kiedy robiliśmy to po raz pierwszy, wyobrażaliśmy sobie, że prawdopodobnie już wtedy nie żyją, ponieważ było to wiele godzin później. Myślę, że to Nicholas Monsour, redaktor, który umieścił to po raz pierwszy i powiedział: „Nie, oni wciąż żyją”. I to było prawdziwy horror: „O mój Boże, robią to przez jakieś sześć godzin”, a potem oczywiście skończyli z chrupnięciem i wszystko. To jest okropne, ta chwila. W filmie jest tak wiele momentów, w których nie tylko odczuwasz instynktowną reakcję na ohydny dźwięk, jak ludzie krzyczący z bólu i cierpienie, ale zbiega się to z drobną kroplą procesu myślowego, w którym zdajesz sobie sprawę, co to znaczy, że ten krzyk nadal trwa. Jordan sprytnie daje ci cios jeden-dwa.

I wreszcie, pracowałeś przy tylu filmach i współpracowałeś z tyloma reżyserami. Co było wyjątkowego we współpracy z Jordanem Peele?

Johnnie Burn: Jordan jest niesamowicie chętny do współpracy. Pamięta wszystko, co mu powiedziałem, i wszystkie wersje wszystkiego, co mu grałem. Zanim zaczęliśmy kręcić, stworzyliśmy już ulubioną wersję całego projektu dźwiękowego, który chcieliśmy wypróbować. Wiedzieliśmy, że – ponieważ byłem pojedynczym projektantem dźwięku, nadzorowałem edytor dźwięku i mikser – jeśli chodziło o koniec procesu po kręceniu, prawdopodobnie byłbym bardzo zajęty. Chcieliśmy więc to wszystko ułożyć, co naprawdę pomogło przy VFX i wszystkim innym.

Ale co było w tym wyjątkowego... Jordan i ja spędziliśmy dużo czasu, tak jak on w każdym dziale redakcyjnym, na dopracowaniu podstawowych zasad fizyki i praw tego obcego świata oraz tego, jak się on poruszał i tak dalej. A potem, po tym, można było robić to, co lubisz. "Jesteś dobry w swojej pracy, spróbuj." Czułem się niesamowicie wolny, próbując szalonych pomysłów. Jest niezmiernie chętny do współpracy i bardzo hojny, pozwalając nam wypróbować pomysły, których z pewnością nie było w scenariuszu. Nie zawsze tak jest.

Nie Streszczenie

Opiekunowie na ranczo koni w Kalifornii napotykają tajemniczą siłę, która wpływa na zachowanie ludzi i zwierząt.

Sprawdź nasze inne wywiady z Nie gwiazdy Daniel Kaluuya i Keke Palmer oraz Brandon Perea.

Nie gra obecnie w kinach.