Ostatnia linia stróżów ma ukryte znaczenie (według Alana Moore'a)

click fraud protection

Chociaż minęło trzy i pół dekady, odkąd pojawił się na scenie, przełomowa maksseria… Strażnicy pozostaje złotym standardem narracji mózgowej powieści graficznej, ale według autora Alan Moore, jest tajna wiadomość do apokaliptycznego zakończenia, która pozostaje w dużej mierze w tajemnicy. Razem z artystą Davidem Gibbonsem, Moore stworzył coś, co wielu fanów i krytyków nazywa kwintesencją komentarza do gatunku superbohaterów. Publikacji serii przypisuje się wprowadzenie samego przemysłu komiksowego w nowy, bardziej uzasadniony artystycznie etap jego istnienia. Ale jakie było prawdziwe przesłanie Moore'a w swojej przebojowej pracy?

Strażnicy opowiada historię grupy byłych „zamaskowanych poszukiwaczy przygód”, którzy muszą połączyć siły, aby rozwiązać tajemnicze morderstwo jednego z ich własnych, amoralnego socjopaty zwanego Komikiem. Osadzona w alternatywnej, nacechowanej realizmem historii, w której pojawienie się boskiej istoty o imieniu dr Manhattan ostatecznie zmieniło ścieżce globalnej polityki, serial był chwalony za bezkompromisową dekonstrukcję psychologii tego świata „bohaterowie”.

Alan Moore często się ujawnia egoistyczne lub poważnie psychotyczne motywacje postaci, które normalnie byłyby uważane za wzorce do naśladowania w zwykłym głównym nurcie komiksowym. Szczególnie Manhattan został zdekonstruowany jako apatyczny i nieco kapryśny, pomimo jego zdolności do manipulowania samą tkankę egzystencji, której kulminacją jest ostateczne zamordowanie postaci Rorschacha pod koniec XX wieku fabuła.

Dzięki takim postaciom, jak brutalny Rorschach i nikczemny Ozymandias, Moore zdołał pokazać pewien potencjał w dotychczas niespotykanym komiksowym medium. ponieważ dawniej nieskazitelne archetypy superbohaterów, takich jak Batman i Superman, zostały umieszczone w „szarej i szarej” ramie etycznej, aby podkreślić ich podłoże wady. Z całą tą moralną dwuznacznością i Własne niezobowiązujące odpowiedzi Moore'a do tej postrzeganej niepewności w jego własnej pracy, może wydawać się trudne znalezienie moralno-etycznego rdzenia Strażnicy. Jednak w wywiadzie z 2009 roku z Salon.plMoore wyjaśnił tę nieuchwytną jakość w swoich narracyjnych konkluzjach w odniesieniu do podobnego finału w jego innej słynnej serii, V jak Vendetta. Moore powiedział o swoich charakterystycznych moralnie niejednoznacznych zakończeniach:

„To samo dotyczy końca wielu moich prac. To znaczy, myślę, że koniec "Strażników", gdzie cały los świata jest w zasadzie pozostawiony w rękach na wpół uczonego kopiującego chłopca... Uważam, że końcowy cytat brzmi: „Zostawiam to całkowicie w twoich rękach”, co myślę, że rozmawiałem z czytelnikiem. Ponieważ nie sądzę, że celem fikcji jest faktyczne dyktowanie politycznej/moralnej rzeczywistości. Czuję się bardzo nieswojo z tego powodu. Myślę, że właśnie dlatego wprowadziłem wiele moralnych niejasności do „V jak Vendetta”. Niektórzy faszyści są sympatyczni, a niektóre działania V są bardzo, bardzo wątpliwe. Nie jest moim zadaniem mówić ludziom, co mają myśleć. Jeśli rzeczywiście mogę w jakiś sposób pomóc czytelnikom w twórczym myśleniu, to musi to być korzystne dla wszystkich”.

Choć na pozór wydaje się to być zwyczajowym, autorskim machnięciem ręki, aktywnie zachęcającym czytelnika do podjęcia decyzji co do natury jego kontemplacyjnego przypowieści, bliższa analiza cytatu pokazuje, że Moore, daleki od otwartego końca, potępia jedyną postać, której mentalność spowodowała tak straszny wstrząs: dr. Manhattan. Na wskroś Strażnicy, dr Manhattan jest wyraźnie przedstawiany jako zasadniczo narzędzie dla rządu Stanów Zjednoczonych, pasywna obecność, której brutalne zdolności pozwala na wykorzystanie w celach, które uważa za dla „większego dobra”. Pomimo publicznego wizerunku bohatera, jego brak refleksji nad tymi działaniami stawia pod znakiem zapytania, czy w ogóle dba o moralne konsekwencje ich. Raz po raz okazuje się, że nie chce pomagać innym w jakikolwiek osobisty, znaczący sposób i nie dba o ich uczucia i sposób, w jaki jego działania na nie wpływają, na przykład jego związek z Janey Slater, a później Laurie Jowisz. W tym kontekście Moore odpowiada na pytanie o sens swojego zakończenia, stwierdzając, że jest to brak aktywnego wyboru działań, wystawiony przez dr Manhattan, to jest prawdziwe zło w jego historii.

Odniesienie Moore'a do postaci Seymoura, „półpiśmiennego naśladowcy”, symbolicznego dla moralnego wyboru czytelnika, jest wyraźnie miał na celu wywołanie cichego poparcia dla najbardziej nieprawdopodobnego z bohaterów: Rorschacha, którego dziennik teoretycznie mógłby ujawnić spisek Ozymandy świat. W tym przypadku, Strażnicy wypowiada się o wiele wyraźniej na temat natury osobistej etyki, niż się to wydaje na pierwszy rzut oka: nawet półpiśmienny naśladowca może mieć więcej moralnej woli niż dosłowny bóg-człowiek. Po prostu kolejna bryłka mądrości z umysłu Alan Moore.

Źródło: Salon.pl