Wielu Świętych z Newark Rozczarowanie dowodzi, że Soprano jest nietykalne

click fraud protection

Ostrzeżenie! SPOILERY dla wielu świętych z Newark i Sopranos

Pomimo Wielu świętych Newark przez wielu postrzegany jako rozczarowujący flop, prequel tylko to potwierdza Soprano Program telewizyjny jest nietykalny. Pomimo tego, że jest prequelem, o który praktycznie nikt nie prosił, soprany fani bez wątpienia byli chętni – potajemnie lub otwarcie – zobaczyć, jak twórca oryginalnego serialu, David Chase, podejdzie do historii dzieciństwa Tony'ego Sopranosa, a także czy Chase nadal „ma to" jako genialny, wnikliwy umysł stojący za arcydziełem gangsterów z 2000 roku.

Ustaw około 30 lat przed wydarzeniami z Soprano, Wielu świętych Newark opowiada historię Dickie Moltisanti (Alessandro Nivola), ukochanej postaci wujka Tony'ego i ojca Christopher Moltisanti (Michael Imperioli), widmowy narrator prequela i ukochany siostrzeniec Tony'ego w oryginalnym programie telewizyjnym. Początkowo skupiał się bardziej na wielu problemach życia gangstera Dickie, a mianowicie jego kłopotach z byłym współpracownikiem i wschodzącym rywalem mafii Haroldem McBrayerem (Leslie Odom Jr.), film stopniowo przydaje Tony'emu (Michael Gandolfini) bardziej współczujące spojrzenie, jako jego rozczarowanie swoim ulubionym wujkiem Dickiem. tylko pogarsza jego wyobcowanie i niesubordynację – dwie kluczowe cechy charakteru, na których analizę jako dorosły spędzi znaczną ilość czasu podczas terapii w 

Soprano.

Przez koniec Wielu świętych Newark, pomimo roli Dickie jako głównego bohatera przez większość czasu trwania filmu, jasne jest, że perspektywa Tony'ego - zwłaszcza w odniesieniu do Dickie - jest emocjonalnym rdzeniem prequela. Jednak biorąc tak wnikliwy "fabuła„przyjrzyj się psychice Tony'ego, wyraźnie ustalając podstawowe motywacje dorosłego Tony'ego w Soprano, prequel ryzykuje zneutralizowanie cudownej złożoności jego postaci. Jeśli jednak błędy prequela i źle przemyślane retcony coś dowodzą, to właśnie tego Soprano jest praktycznie nietykalny i pozostaje jednym z najlepszych programów telewizyjnych wszechczasów.

Czy The Many Saints of Newark to rozczarowujący prequel sopranów?

Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek oś czasu, gdzie Wielu świętych Newark nie zaowocowało rozczarowującym prequelem. Z pewnością większość fanów oryginalnego serialu wiedziała, że ​​lepiej nie trzymać prequela na wyjątkowo wysokich standardach Soprano, zwłaszcza jako atak przeróbek, restartów itp. w ciągu 2010 roku sprawił, że przeciętny konsument mediów stał się dość cyniczny i sceptyczny wobec tego, co coraz bardziej wydaje się drapieżnym trendem rynkowym, nieustannie żerującym na naszej nostalgii. Mając to na uwadze, wielu z tych samych fanów weszło Wielu świętych Newark z rozsądnie dostosowanymi oczekiwaniami – a mimo to nadal trwało rozczarowanie widzów, które twórcy stoją za nimi Soprano wydawało się, że nie tylko nie trafił w cel, ale także źle zrozumiał magię, która sprawiła, że ​​oryginalny program był tak wspaniały.

Ta magia była niemal nadprzyrodzonym wglądem Davida Chase w niszczącą kulturową homogenizację amerykańskiego życia na przełomie tysiącleci. Jak New York Times zauważono w rozmowie z Chase, komediowym silnikiem Soprano to nie tylko „gangster spotyka się z terapeutą" założenie a raczej: "Co by się stało, gdyby w Ameryce wszystko stało się tak samolubne i narcystyczne, że nawet motłoch nie mógł tego znieść?Chase rozumiał ukryty narcyzm związany z psychologowaniem problemów społecznych w problemy osobiste – problemy, które można pozornie naprawić za pomocą terapii jeden na jednego (w porównaniu z reformą społeczno-polityczną), jak pokazują spotkania terapeutyczne Tony'ego, które zasadniczo pomagają gangsterowi złagodzić jego wyrzuty sumienia bez korygowania jego przestępczego zachowanie. I odwrotnie, ustawiając znaczną część swojej pierwszej akcji w prawdziwym życiu zamieszki 1967 Newark, Wielu świętych Newark podejmuje próbę zmierzenia się z „prawdziwyKwestie amerykańskie, ale prequel całkowicie pomija składnik psychospołeczny, który jest tak kluczowy dla oryginalnego serialu.

Wielu świętych Newark jest przypomnieniem, jak wspaniałe są soprany

Najbardziej urzekające chwile w Wielu świętych Newark obracają się wokół dwóch niespokojnych relacji Dickiego: (1) jego związku z ojcowską porzucił nastoletniego Tony'ego i (2) jego związek z Haroldem, byłym współpracownikiem i rosnącym rywalem tłumu szef. Jednak, podczas gdy związek Dickie z Tonym spełnia pełny wątek narracyjny, dostarczając krótkiego wyjaśnienia niektórych zachowań Tony'ego w Soprano, związek Dickie z Haroldem wydaje się w dużej mierze niekompletny i nieistotny dla całej serii. Może to mieć na celu uzasadnienie Wielu świętych Newark dalszy ciąg, taki, który kontynuuje narrację Harolda i dalej wyjaśnia związek między prequelem a programem telewizyjnym. Jeśli jednak pomysł na Wielu świętych Newark sequel nie wzbudza zainteresowania widzów, prawdopodobnie dlatego, że są już zadowoleni Soprano tak jak jest, zwłaszcza jako mocne strony prequela (np. związek Dickie z Tonym) i słabości (np. styczna fabuła Harolda) tylko wzmacniają uwagę na tym, co stworzyło oryginał seria tak świetna.

Wielu świętych z Newark pokazuje, że nic nie może dotknąć ani zrujnować sopranów

Stworzenie prequela do tak dopracowanego, samodzielnego programu telewizyjnego prawie 20 lat po fakcie jest niezwykle ryzykownym posunięciem. Biorąc pod uwagę, jak dobrze postrzegany Soprano jest, że prequel ma niewiele do zyskania, a wiele do stracenia. Jednak pomimo tego, że jest powszechnie uważany za porażkę, Wielu świętych Newark pokazał, że nic – nawet źle przemyślany prequel zmieniający kanon – nie może zrujnować sukcesu Soprano. Nie jest to po prostu przypadek publiczności podejmującej wspólne wysiłki, aby nie rozpoznać Wielu świętych jako uzasadniony prequel do Soprano. Raczej, co sprawia, że Soprano niezniszczalne są złożone głębie jej bohaterów, z których każdy wydaje się być dotknięty i dotknięty niepoznawalną przestrzenią czynników osobistych, społecznych, rodzinnych, kulturowych, a nawet duchowych. Dla Tony'ego Dickie z pewnością odegrał kluczową rolę w jego wychowaniu, ale Dickie nie ma jedynego wpływu na postać Tony'ego – a zatem Wielu świętych Newark czuje się tylko fragmentem jego osobowości.

Na uwagę zasługuje również sposób Wielu świętych Newark narracyjnie oprawia swoją historię głosem zmarłego Christophera Moltisanti. Dzięki temu nadprzyrodzonemu urządzeniu do kadrowania Wielu świętych utrzymuje niesamowitą subiektywność w całej swojej historii, skutecznie mistyfikując pewne elementy opowieści – mianowicie te, które Christopher bezpośrednio komentuje - co uniemożliwia im w pełni bezpośrednie, obiektywne przywiązanie do wydarzeń z Soprano. To prawda, że ​​narracja Christophera wydaje się nieco niedogotowana i niewykorzystana, ale to być może dodatkowo wyjaśnia, dlaczego widzom łatwo jest oderwać rozczarowanie Wielu świętych Newark od sukcesu Soprano.

No Time To Die sprawia, że ​​kanon M Moore'a i Daltona w filmach Daniela Craiga

O autorze