Recenzja 3 sezonu The Crown

click fraud protection

Od tego czasu minęło zdecydowanie za dużo czasu Korona miał nowy sezon na Netflix, choć z prawie całkowicie nową obsadą aktorów, którzy pojawili się na pokładzie, aby zagrać Queen Elżbieta II, księżniczka Małgorzata, książę Filip i Anthony Armstrong-Jones, opóźnienie między sezonami 2 i 3 wynosi zrozumiale. A kiedy seria opadnie w znane rytmy epizodyczne, zgodnie z niezbyt subtelną deklaracją uznając zdobywcę Oscara Colmana za nową królową, jest to mniej więcej biznes jak zwykle dla klejnot koronny w szyku Netflix prestiżowych dramatów z najwyższej półki. Może to zabrzmieć jak słaba pochwała, ale biorąc pod uwagę wysoką poprzeczkę, którą serial już ustawił pod względem aktorstwa, reżyserii, opowiadanie historii i wspaniałe wartości produkcyjne, to jeden z największych komplementów, które można płacić za dowolną serię, podczas przesyłania strumieniowego lub Inaczej.

Sezon 3 ma zatem swoją pracę, ponieważ dramat już ustanowił precedens dla giganta streamingu to sprawia, że ​​ponowne obsadzenie całej głównej obsady postaci jest równie ryzykowną propozycją, co fascynującą jeden. Będąc pierwszym w bramie, oryginalny zespół, rzekomo prowadzony przez Claire Foy, w tym Matt Smith, Vanessa Kirby i Matthew Goode, miał znaczną tę zaletę, że dano im możliwość ustalenia, kim byli ci prawdziwi ludzie, aczkolwiek w ramach tego sfabularyzowanego opisu historia. Przez dwa sezony Foy i reszta obsady znakomicie wcielali się w swoje postacie, robiąc

kilka głęboko przeżywanych momentów telewizji. Ale cały ten olśniewający olśnienie niesie ze sobą nowe wyzwania dla nadchodzącej obsady, ponieważ muszą oni nie tylko mierzyć swoje występy z rzeczywistością, ale także przeciwko występom bezpośrednio poprzedzającym ich występy, które prawdopodobnie mogą być świeższe w umysłach widzów niż rzeczywistych ludzi, którymi są przedstawianie.

Nowy sezon zaczyna się od „Olding”, godziny programu telewizyjnego, który równoważy presję wprowadzenia nowej obsady z obsadą większych tematów i wątków z 10 odcinków sezonu. Jak wspomniano wcześniej, twórca i pisarz Peter Morgan oraz reżyser Benjamin Caron wybierają bardziej potencjalnie niebezpieczną drogę: bezpośrednio wskazując kobietę, która jest teraz nową królową publiczności, umieszczając wizerunek Colmana w bezpośrednim porównaniu z Foy. Jest to tak jawne, jak to tylko możliwe, technika, w której seria zwykle się nie bawi, i być może dlatego jest nie tylko dopuszczalna, ale i konieczna. Co więcej, obowiązkowa samoocena Colmana wydaje się równie urocza, nawet jeśli przytłaczająca bezpośredniość sceny omija granicę między szeroką komedią a skromnym humorem.

Ogólnie rzecz biorąc, obserwowanie, jak królowa Elżbieta przygląda się sobie przed swoim personelem, pomaga uspokoić publiczność. Ten poziom przejrzystej samoświadomości jest odpowiedni w tej chwili, ale jest też jeden Korona dość łatwo wtapia się w samą narrację, podkreślając rosnącą falę nastrojów antymonarchicznych wśród brytyjskiej opinii publicznej, zwłaszcza gdy lider Partii Pracy Harold Wilson (Jason Watkins) zostaje premierem Minister. Wzniesienie Wilsona na stanowisko również podlega kontroli, w cieniu oskarżeń i plotek o jego powiązaniach z KGB, obawy, które sprawiają, że dramat epoki Korona Poczuj się nagle bardzo (i przygnębiająco) nowocześnie.

Wysiłki Morgana, aby połączyć teraźniejszość i przeszłość, wzmacniają główny motyw przewijający się przez sezon 3: rosnące poczucie, że brytyjska monarchia jest nie tylko przestarzała, ale całkowicie niepotrzebnym obciążeniem. To, że rodzina królewska znajduje się pod tak uważnym badaniem, potęguje efekt, jaki nowa obsada wnosi do serialu, sprawiając, że widzowie są tak samo świadomi swojej obecności, jak sam serial. Efekt jest zaskakująco przekonujący, jeśli chodzi o niezbędne dostosowania, które należy wprowadzić, aby dopasować je do Colmana, Menziesa, Cartera, Danielsa i innych, ale także pod względem tego, co Korona właściwie chce się odbyć swoją podróżą przez historię, opowiedzianą przez bardzo konkretny obiektyw. W związku z tym seria wplata się w wiele narracji jednocześnie, ale udaje jej się sprawić, że każdy wątek wydaje się na tyle niezależny, że może poruszać się z własnej woli.

Dotyczy to zwłaszcza rodzącego się związku królowej Elżbiety z Wilsonem, który ma miejsce po międzynarodowym skandalu, który w zasadzie nigdy nie był – atutem KGB została odkryta wśród personelu rodziny królewskiej — ze względu na szkody, jakie nieuchronnie wyrządziło to zarówno publicznemu postrzeganiu monarchii, jak i kadencji Wilsona jako pierwszorzędnej minister. Sprawy percepcji zostały wzmocnione przez podróż Margaret po Stanach Zjednoczonych, która okazała się ogromnym sukcesem, ponieważ ona schmoozuje prezydenta Johnsona (Clancy Brown) i uspokaja jego ego, które, podobnie jak Nixona, usiłowało wyłonić się z ogromnego cienia rzucanego przez Jan F. Kennedy'ego.

Trzeci sezon udowadnia Korona być znacznie bardziej plastyczny niż początkowo sądzono. Chociaż został wymyślony z myślą, że oznaczałby upływ czasu dzięki regularnym wymianom obsady, pomyślne wdrożenie tego pomysłu to zupełnie inna sprawa. Jest to zatem świadectwo wysiłków Morgana, że Korona był w stanie przyciągnąć tak wspaniałą obsadę, która jest w stanie nie tylko utrzymać kaliber występów poprzedniej obsady, ale także przewyższyć je w sposób, który tworzy przyszłość Najbardziej znany prestiżowy dramat Netflixa wyglądać jaśniej i bardziej królewsko, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.

Korona sezon 3 będzie transmitowany wyłącznie w serwisie Netflix od niedzieli 17 listopada.

90-dniowe fani nad Big Edem w samotnym życiu po zaręczynach z Liz

O autorze