Recenzja Biomutanta: piękna, ale wadliwa

click fraud protection

Biomutant, debiutanckie wydanie studia Experiment 101 wydane przez THQ Nordic, jest godną uwagi pierwszą ofertą i oryginalnym adresem IP, ale kilka systemów je powstrzymuje. Opiera się na klasycznej taryfie - w szczególności The Legend of Zelda: Breath of the Wild - i choć nie osiąga wzniosłych wyżyn swoich inspiracji, często absorbuje i stawia sobie pewne pretensje. Dla graczy z zamiłowaniem do craftingu szukających napromieniowanego postapokaliptycznego stołu widokowego i dźwiękowego, Biomutant z pewnością utrzymają pewną władzę.

Tworzenie postaci jest pierwsze i dość szybkie, oferując antropomorficznego ssaka futrzanego z szeregiem różnych klas do wyboru. To pochodzenie najbardziej przypomina Mroczne dusze Gry, choćby w tym sensie, że przede wszystkim dyktuje, jak minie pierwsza garstka godzin; każda klasa postaci może szybko awansować, aby władać niemal każdą bronią i zaklęciem, więc nikt nie zostanie zablokowany przez pochopne decyzje. Główną różnicą w tworzeniu postaci jest seria profitów do odblokowania, które nie są wymienne między klasami.

Smycz z otwartym światem luzuje się po krótkim samouczku i sekcji historii, która przedstawia większość Biomutantpodstawy. Gracze mogą wtedy wybrać dowolny kierunek i iść naprzód z dość minimalnym bramkowaniem, przeszukując zrujnowane wioski, pozostałości małych miast wypełnionych wojną, jaskinie pełne potworów i skarbów i nie tylko. Wspomaganie tego, skądinąd oderwanego i uszkodzonego szkieletu cywilizacji, jest wsparciem grupy plemion zajmujących terytorium, z których jednym jest gracz dopasowuje się do wcześnie, chociaż są one przede wszystkim podobne w praktyce poza ich predysponowanym przynależnością (a także specyficzną dla plemienia możliwością odblokowania broń).

Wynika to z wyrównania „aury” w Biomutant, uproszczony podział na orientację „jasną” i „ciemną”. Istnieją aluzje do niuansów, ale w rzeczywistości sprowadza się to do „dobrych” i „złych” wyborów, które należy podjąć, co zmienia to, co NPC gadają głównemu bohaterowi. Osłabianie i tak już cienkiego jak papier systemu aury to szkodliwa para chochlików sumienia, które pojawiają się w sposób nieunikniony za każdym razem, gdy pojawia się aura. podejmowana jest decyzja, kłócą się między sobą i odchodzą jako mniej charyzmatyczne wrażenia tych, które znajdują się w Piotrze Molyneux Czarny biały seria sprzed lat (lub luz wyrównania w oryginalny Bajka). To w większości niepotrzebny, niewyszukany puch.

BiomutantMocne strony umiejętnie wzmacniają mniej wydajne komponenty. Na przykład eksploracja otwartego świata to czysta przyjemność, gdzie zapuszczanie się w uprzednio zaciemnione zakątki mapy prawie zawsze ujawnia nieoczekiwane widoki i stosy łupów. Kaniony ziewają nad plemiennymi placówkami położonymi obok zrujnowanych gospodarstw, pobliska jaskinia lodowa jest pełna łupy i bandytów oraz niebezpieczne silosy nuklearne o zielonym odcieniu można dostrzec z pagórkowatej perspektywy kwiaty. Są tu zalewowe fortece na wyspach, masywne tamy i rozpadające się autostrady, stacje ulepszeń unoszące się na balonach i duże futrzane bestie zaskakujące graczy podczas zwykłego nocnego spaceru. Połączenie tych celowników z płynnym trybem aparatu zainspiruje każdego miłośnika migawki w grach wideo, a Biomutant zdarza się również, że zawiera jeden z najpiękniejszych ekranów map w najnowszej pamięci.

Ogólnie rzecz biorąc, świat zostałby jeszcze bardziej ulepszony dzięki bardziej inspirującym działaniom. Większość gry sprowadza się do licznych zadań pobierania, bezmyślnej pracy w QTE i obfitej walki. BiomutantSystem walki zawiera około pół tuzina rodzajów broni do walki wręcz i dystansowej, a także kilka zaskakujących narzędzi i gadżetów tu i tam. Każdy z nich ma prostą kombinację i kilka dodatkowych ruchów do odblokowania, a także różne statystyki i funkcje specjalne. Różnorodność wrogów, których można spotkać w pierwszych godzinach gry, nie różni się zbytnio od tych w następnych 40 i chociaż stanowią większe zagrożenie w liczbach, w setkach bitew stoczonych przez graczy nie ma prawie żadnego mechanicznego wyzwania kończyć się. Czterej „pożeracze światów” wyróżniają się jako właściwe walki z bossami, ale bardziej przypominają odosobnione spotkania specjalne z wykorzystaniem unikalnych wierzchowców lub pojazdów niż prawdziwe testy nagromadzonych umiejętności. Ustawienia trudności wpływają tylko na obrażenia i paski zdrowia, a AI jest w najlepszym razie średnie.

Walki nie mają wpływu i są funkcjonalne, ale luźne, ale niezmiernie wzmocnione przez Biomutantdobrze zaimplementowany system craftingu. Świat gry jest wypełniony po brzegi różnymi częściami broni, komponentami do walki w zwarciu i modyfikacjami, z których niektóre mają specjalne cechy, takie jak obrażenia od promieniowania lub wystrzeliwanie unikalnych pocisków. Współczynnik łupów RNG oznacza, że ​​większość graczy otrzyma charakterystyczną, wykonaną zbrojownię, przedmioty, których statystyki mogą dalej ewoluować podczas stosowania zasobów na stacjach ulepszeń. System jest nieco zepsuty przez Biomutantwrażliwa ekonomia gry, którą można łatwo manipulować poprzez sprzedaż i złomowanie góry łupów od sprzedawców, ale pozwala na kilka fajnych wynalazków. Nawet jeśli to już dwudziesty raz, gdy walczysz z identyczną paczką mobów, satysfakcja z pobicia ich unikalnym dwuręcznym napromieniowanym mieczem z marchewki jest satysfakcją.

Biomutant mocno opiera się na swojej eko-epickiej historii, w której pojawia się również jej wszechobecny narrator. To David Shaw Parker, weteran branży, który użycza w grze swoich talentów, aczkolwiek jako jedyny spójny głos. To śmiały wybór z chwiejnymi wynikami, choć należy stwierdzić, że jego wydajność jest ogólnie doskonała, choć trochę zbyt cenna. Prawie wszystko szczyci się anachronicznym, głupkowatym tytułem: przeszłość to „Przed-czasy” lub „Niegdyś”, gramofon to „spirala”. groover”, pojazd budowlany to „Puttiupper”. To od razu męczące, ale rzadko obrzydliwe, ale nawet pewna siebie dostawa Shawa Parkera cierpi, gdy zmusza się do konspiracyjnego powtarzania fraz, takich jak „Pozostało tylko kilka ruchów, niech się liczą” za każdym razem, gdy gracz wejdzie w puzzle.

Reszta NPC zatrudnia coś w rodzaju Przejście dla zwierząt-esque bełkot, którą narrator tłumaczy dla gracza w każdej rozmowie; uzasadnieniem w świecie jest to, że narrator sam jest ucieleśnionym głosem Automatona gracza, małego mechanicznego towarzysza przypominającego Navi Linka. Szkoda, że ​​nie można go po prostu wyłączyć. Ustawienie menu zmniejsza częstotliwość lektora, ale ledwo działa i nie ma możliwości całkowitego wyciszenia.

Biomutant apeluje do czasu, aż kredyty się skończą, głównie dzięki światu i dobrze zoptymalizowanej wydajności wizualnej na PC. Jest tu zdecydowanie za dużo puchu, ale w trakcie gry można odkryć więcej ekscytujących niespodzianek, w tym intrygujące wierzchowce i niektóre ezoteryczne urządzenia. Ta historia znacznie różni się od innych ostatnich ćwiczeń dotyczących światła/ciemności/losu świata i chociaż nie jest głównym atrakcją, ma w sobie urok, kaprys, a nawet kilka wzruszających momentów, nawet jeśli etykieta gry „bajka kung-fu” wydaje się trochę brakuje. Biomutant to rzadki przypadek, w którym piękne zrzuty ekranu mówią pełną prawdę, chociaż bardziej solidny system walki mógł sprawić, że będzie to pretendent do GOTY.

Biomutantpremiera na PC, PlayStation 4 i Xbox One 25 maja. Na potrzeby tego przeglądu Screen Rant dostarczył cyfrowy kod PC.

Nasza ocena:

3,5 na 5 (bardzo dobrze)

90-dniowy narzeczony: Paul ujawnia prywatne informacje medyczne Karine

O autorze